wtorek, 16 października 2012

Rozdział 3


Gdy szłam do swojego mieszkania cały czas w głowie siedziało mi jedno , kim do cholery jest ten Krzysiek . ? Kiedy zbliżałam się do mojego osiedla ktoś na mnie wpadł .
- Uważaj jak idziesz . – krzyknęłam wkurzona .
-Lepiej ty patrz pod nogi . –odpowiedział mi wcześniej wspomniany ktoś .
Po 10 minutach już byłam u siebie w domu . Postanowiłam , że się przebiorę . Założyłam mój ulubiony sweterek zakładany przez głowę do tego ciemno-granatowe rurki i czarne workersy . Włosy związałam w koka , założyłam kurtkę i wyszłam z mieszkania . Idąc do klubu dołączył do mnie nie kto inny jak nasz Pawełek . Postanowiłam zapytać Zatiego o tego całego Krzyśka .
- Zati mógłbyś mi powiedzieć skąd wziął się ten Pławski . ?
-Nawrot wynalazł go w jakiejś wrocławskiej drużynie . A co . ? – zapytał i zaczął znacząco ruszać brwiami .
-Przestań .! – walnęłam go w ramie .
-Ałaaa . Co podoba ci się . ?
-Nie po prostu  chyba skądś  go znam . –zamyśliłam się .
-No to się przekonasz czy go znasz , w końcu on też tu będzie to sobie pogadacie . – odpowiedział .
I weszliśmy do klubu .
W klubie byli już wszyscy zawodnicy SKRY oprócz naszego tajemniczego pana .
Przywitałam się ze wszystkimi chłopakami i zamówiłam sobie sok pomarańczowy . Kiedy dosiadłam się do stolika , gdzie siedzieli już Winiar , Szampon i Zati , chwilę później do klubu wszedł on . Miał na sobie czarne jeansy , czerwono-granatową koszulę w kratkę i do tego czarne conversy  . Podszedł do moich towarzyszy i przywitał się z nimi . Następnie podszedł do mnie .
-Hej , czy my się czasem nie znamy . ? –zapytał .
-Yyy . . . czy to ty wpadłeś na mnie jakieś pół godziny temu , a tak poza tym czy my czasem nie chodziliśmy kiedyś razem do szkoły . ? – wyrecytowałam jednym tchem .
-Aśka to ty .  ? –zapytał z bananem na twarzy .
-Tak to ja Krzysiek , odkąd cie zobaczyłam miałam wrażenie , że cie skądś znam .
-A tak a pro po to ty na mnie wpadłaś .
-Nie bo ty . –zaczęłam się z nim kłócić .
-Dobra niech ci będzie . –ustąpił mi .
-Jak długo tu mieszkasz . ? –zapytałam .
- Ja dopiero 2 tygodnie – odpowiedział mi Krzysiek . A ty . ? –zapytał
-Ja już ponad rok muszę męczyć się z tymi wariatami . – odpowiedziałam z uśmiechem .
-Ejj . !!! My tu jesteśmy . –wtrącił Mariusz .
Pogawędziliśmy jeszcze z 2 godziny w piątkę , po czym postanowiłam wrócić do domu .
Kiedy wyszłam z klubu zimne powietrze dosłownie we mnie uderzyło , aż przeszły mnie dreszcze . Odeszłam jakieś 10 metrów i nagle ktoś złapał mnie za ramie .
-Zostaw mnie , bo zacznę krzyczeć .! – powiedziałam przerażona .
-Ej , spokojnie to tylko ja .
-Boże , Krzysiek  czy ty chcesz żebym dostałam zawału?!-odpowiedziałam mu i dałam sójkę w bok. Po co za mną wyszedłeś?
-Bo pomyślałem , że taka ładna dziewczyna jak ty nie może iść po nocy sama.
-Ha ha … I tak wogule to ty myślisz , bo jak chodziliśmy razem do szkoły to ty raczej nie byłeś z tych myślących .- naśmiewałam się z niego .
-Ha ha … Wiem , ale się zmieniłem  . –powiedział trochę jakby zawstydzony .
-Tak i może jeszcze mi powiesz , że już nie zmieniasz dziewczyn jak rękawiczki , masz żonę i gromadkę dzieci . –wypominałam mu jego zachowanie z przed kilku lat .
-Mówiłem ci już , że się zmieniłem . – powiedział lekko zirytowany tą całą sytuacją .
-Dobra , wierzę ci nie musisz na mnie krzyczeć . –chociaż w głowie miałam całkiem inne myśli .
-Co studiujesz .?-zapytał ni stąd , ni zowąd .
-Medycynę , a dokładniej fizjoterapię . –odpowiedziałam dumna i pewna siebie .Jestem na drugim roku , a co . ?
-Nie tak się pytam , bo Winiar wspominał mi coś , że miałaś praktyki w klubie , czy coś .
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i powspominaliśmy stare , szkolne czasy .
Szliśmy pod moje osiedle , a on uparł się , że odprowadzi mnie pod same drzwi .
Trudno nie mam zamiaru się z nim znowu kłócić jak chce to niech mnie odprowadza – pomyślałam .

Stanęliśmy pod drzwiami mojego mieszkania .
-Spełniłeś już swoje zadanie , możesz już iść . –odpowiedział obojętnie patrząc w sufit .
-Dobrze , a czy spotkamy się jeszcze .?-zapytał z nadzieją w głosie , uśmiechając się przy tym zniewalająco .
-Nie wiem . Może w końcu grasz w drużynie , a ja jestem na wszystkich meczach więc … - przerwał mi i złapał mnie za rękę .
-Nie w tym sensie . Może umówisz się ze mną na jakąś kawę czy coś .-zapytał.
-Okeyy . Kiedy i gdzie .? –zapytałam lekko zdziwiona .
-Może jutro w tej kawiarni za rogiem .?
-Ok.
Wtedy wymieniliśmy się numerami , a on odszedł .Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie , ale w końcu nie widzieliśmy się jakieś 7 lat , więc to chyba nic złego ...
_________________________________________________________________________________
Odpowiada wam taka długość , czy może za krótki . ? Muszę się wziąć za pisanie , bo kończą mi się zapasy , a jak na razie  weny brak . . . ; (

4 komentarze:

  1. Długość jak najbardziej mi odpowiada! Nie krótki, nie długi w sam raz. :)
    Czekam na następne rozdziały, a tymczasem zapraszam do mnie:
    http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. noo kolejny ciekawy blog :) mogą być odrobinkę dłuższe, ale byleby dodawane jak naczęściej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak weny... wiem co to znaczy..
    Opowiadanie bardzo fajne, to znaczy ciekawie się zaczyna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. wena przyjdzie, mówię Ci :) czasami mam taka chcice pisania, że mi same palce chodzą :D
    A rozdział fajny i czekam na rozwój wydarzeń ;)

    OdpowiedzUsuń