Gdy szłam do swojego mieszkania cały czas w głowie siedziało
mi jedno , kim do cholery jest ten Krzysiek . ? Kiedy zbliżałam się do mojego
osiedla ktoś na mnie wpadł .
- Uważaj jak idziesz . – krzyknęłam wkurzona .
-Lepiej ty patrz pod nogi . –odpowiedział mi wcześniej
wspomniany ktoś .
Po 10 minutach już byłam u siebie w domu . Postanowiłam , że
się przebiorę . Założyłam mój ulubiony sweterek zakładany przez głowę do tego
ciemno-granatowe rurki i czarne workersy . Włosy związałam w koka , założyłam
kurtkę i wyszłam z mieszkania . Idąc do klubu dołączył do mnie nie kto inny jak
nasz Pawełek . Postanowiłam zapytać Zatiego o tego całego Krzyśka .
- Zati mógłbyś mi powiedzieć skąd wziął się ten Pławski . ?
-Nawrot wynalazł go w jakiejś wrocławskiej drużynie . A co .
? – zapytał i zaczął znacząco ruszać brwiami .
-Przestań .! – walnęłam go w ramie .
-Ałaaa . Co podoba ci się . ?
-Nie po prostu chyba
skądś go znam . –zamyśliłam się .
-No to się przekonasz czy go znasz , w końcu on też tu będzie
to sobie pogadacie . – odpowiedział .
I weszliśmy do klubu .
W klubie byli już wszyscy zawodnicy SKRY oprócz naszego
tajemniczego pana .
Przywitałam się ze wszystkimi chłopakami i zamówiłam sobie
sok pomarańczowy . Kiedy dosiadłam się do stolika , gdzie siedzieli już Winiar
, Szampon i Zati , chwilę później do klubu wszedł on . Miał na sobie czarne jeansy
, czerwono-granatową koszulę w kratkę i do tego czarne conversy . Podszedł do moich towarzyszy i przywitał
się z nimi . Następnie podszedł do mnie .
-Hej , czy my się czasem nie znamy . ? –zapytał .
-Yyy . . . czy to ty wpadłeś na mnie jakieś pół godziny temu
, a tak poza tym czy my czasem nie chodziliśmy kiedyś razem do szkoły . ? –
wyrecytowałam jednym tchem .
-Aśka to ty . ?
–zapytał z bananem na twarzy .
-Tak to ja Krzysiek , odkąd cie zobaczyłam miałam wrażenie ,
że cie skądś znam .
-A tak a pro po to ty na mnie wpadłaś .
-Nie bo ty . –zaczęłam się z nim kłócić .
-Dobra niech ci będzie . –ustąpił mi .
-Jak długo tu mieszkasz . ? –zapytałam .
- Ja dopiero 2 tygodnie – odpowiedział mi Krzysiek . A ty . ?
–zapytał
-Ja już ponad rok muszę męczyć się z tymi wariatami . –
odpowiedziałam z uśmiechem .
-Ejj . !!! My tu jesteśmy . –wtrącił Mariusz .
Pogawędziliśmy jeszcze z 2 godziny w piątkę , po czym
postanowiłam wrócić do domu .
Kiedy wyszłam z klubu zimne powietrze dosłownie we mnie
uderzyło , aż przeszły mnie dreszcze . Odeszłam jakieś 10 metrów i nagle ktoś
złapał mnie za ramie .
-Zostaw mnie , bo zacznę krzyczeć .! – powiedziałam
przerażona .
-Ej , spokojnie to tylko ja .
-Boże , Krzysiek czy
ty chcesz żebym dostałam zawału?!-odpowiedziałam mu i dałam sójkę w bok. Po co
za mną wyszedłeś?
-Bo pomyślałem , że taka ładna dziewczyna jak ty nie może iść
po nocy sama.
-Ha ha … I tak wogule to ty myślisz , bo jak chodziliśmy
razem do szkoły to ty raczej nie byłeś z tych myślących .- naśmiewałam się z
niego .
-Ha ha … Wiem , ale się zmieniłem . –powiedział trochę jakby zawstydzony .
-Tak i może jeszcze mi powiesz , że już nie zmieniasz
dziewczyn jak rękawiczki , masz żonę i gromadkę dzieci . –wypominałam mu jego
zachowanie z przed kilku lat .
-Mówiłem ci już , że się zmieniłem . – powiedział lekko
zirytowany tą całą sytuacją .
-Dobra , wierzę ci nie musisz na mnie krzyczeć . –chociaż w
głowie miałam całkiem inne myśli .
-Co studiujesz .?-zapytał ni stąd , ni zowąd .
-Medycynę , a dokładniej fizjoterapię . –odpowiedziałam dumna
i pewna siebie .Jestem na drugim roku , a co . ?
-Nie tak się pytam , bo Winiar wspominał mi coś , że miałaś
praktyki w klubie , czy coś .
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i powspominaliśmy stare ,
szkolne czasy .
Szliśmy pod moje osiedle , a on uparł się , że odprowadzi
mnie pod same drzwi .
Trudno nie mam zamiaru się z nim znowu kłócić jak chce to
niech mnie odprowadza – pomyślałam .
Stanęliśmy pod drzwiami mojego mieszkania .
-Spełniłeś już swoje zadanie , możesz już iść . –odpowiedział
obojętnie patrząc w sufit .
-Dobrze , a czy spotkamy się jeszcze .?-zapytał z nadzieją w
głosie , uśmiechając się przy tym zniewalająco .
-Nie wiem . Może w końcu grasz w drużynie , a ja jestem na
wszystkich meczach więc … - przerwał mi i złapał mnie za rękę .
-Nie w tym sensie . Może umówisz się ze mną na jakąś kawę czy
coś .-zapytał.
-Okeyy . Kiedy i gdzie .? –zapytałam lekko zdziwiona .
-Może jutro w tej kawiarni za rogiem .?
-Ok.
Wtedy wymieniliśmy się numerami , a on odszedł .Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie , ale w końcu nie widzieliśmy się jakieś 7 lat , więc to chyba nic złego ...
_________________________________________________________________________________
Odpowiada wam taka długość , czy może za krótki . ? Muszę się wziąć za pisanie , bo kończą mi się zapasy , a jak na razie weny brak . . . ; (
Długość jak najbardziej mi odpowiada! Nie krótki, nie długi w sam raz. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały, a tymczasem zapraszam do mnie:
http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
Pozdrawiam! ;)
noo kolejny ciekawy blog :) mogą być odrobinkę dłuższe, ale byleby dodawane jak naczęściej :D
OdpowiedzUsuńBrak weny... wiem co to znaczy..
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo fajne, to znaczy ciekawie się zaczyna ;)
wena przyjdzie, mówię Ci :) czasami mam taka chcice pisania, że mi same palce chodzą :D
OdpowiedzUsuńA rozdział fajny i czekam na rozwój wydarzeń ;)