Z
perspektywy Krzyśka.
Znów powiedziałem o jedno słowo za dużo, ale no cóż taka już
moja natura. Przynajmniej mi ulżyło, nie będę się już zadręczał, że nie
zrobiłem czegoś na czym tak bardzo mi zależało, na wyznaniu jej prawdy. Teraz
muszę tylko czekać na jej krok. Czekanie, najgorsze co mogłoby mnie
kiedykolwiek spotkać, czekanie na miłość…
Z
perspektywy Asi.
Teraz to już całkiem nie wiem co mam robić. Powiedział mi to
na czym tak bardzo mi zależało od dłuższego czasu. Znowu czegoś nie wiem, a
obiecałam sobie coś. Koniec z tym muszę mu powiedzieć co czuje, jak
najszybciej, tylko muszę znaleźć jakiś odpowiedni moment…
Stoimy pod drzwiami czekając na moją mamę, która już podąża
już w kierunku drzwi, słychać to po
stukaniu jej obcasów po drewnianych panelach, które znajdują się w przedpokoju.
Otwiera nam drzwi i wita się z nami serdecznie.
-Asiulku, nareszcie jesteś! Stęskniłam się za tobą!- mówiąc i
jednocześnie ściskając mnie z całej siły. – O, a kogo ja tu widzę! Krzysiu, ale
wyrosłeś! Ostatnio cię widziałam chyba jak biegaliście z Asiulkiem po naszym
ogrodzie, tacy mali (wskazuje ręką wzrost jak na moje oko sześciolatka)
–opowiada śmiejąc się i ściskając Krzyśka, uśmiecham się na ten widok, nie
kryję zadowolenia, że moja mama nadal za nim przepada. Nigdy nie byliśmy
‘’parą’’, ale moi rodzice traktowali go poniekąd jak rodzinę, ciągle bawiliśmy
się to u mnie, u Ewki, u niego, praktycznie każdą wolną chwilę spędzaliśmy
razem, tacy najlepsi przyjaciele.
-No, już wchodźcie do środka, bo mi tu zaraz zamarzniecie.
–zaśmiała się moja mama, nie mam pojęcia skąd brało się w niej tyle pozytywnej
energii, ciągle uśmiechnięta, mój tata również taki jest, dobrali się, nie ma
co- śmiałam się w duszy.
-Asiek! –rozpoznałabym wszędzie ten głos, Kaśka moja kuzynka,
nie widziałam jej już ponad rok.
-Kasiek! –krzyknęłam do niej i przytuliłam ją. –Poznaj, to
mój kolega Krzysiek. Kaśka, Krzysiek, Krzysiek, Kaśka- przedstawiłam im sobie. W końcu mogłam wyswobodzić się z
zimowego ciężkiego płaszcza i moich niezastąpionych emu, które zaraz zastąpiłam
czarnymi platformami. Zaprowadziłam Krzyśka do salonu i razem siedliśmy na
kanapie w towarzystwie moich kuzynów, którzy byli bardzo zainteresowani jego
postacią, w szczególności Adam, największy kibic Skry w naszej całej rodzinie.
-Przepraszam, ale muszę was na chwilę zostawić.- wyjaśniłam
im i podążyłam w stronę kuchni, z której wydobywały się zapachy świątecznych.
-Mamuś, gdzie to postawić?- zapytałam moją rodzicielkę z
przyklejonym uśmiechem.
-Na blacie, córuś coś się stało? –zapytała, nie mam pojęcia
jak ona to robi, ale jakbym nie kryła tego co mi siedzi w środku ona zawsze się
domyśli. Intuicja? Możliwe.
-Nic, a co miałoby się stać? –pytam jak gdyby nic się nie
wydarzyło.
-Przecież widzę, że coś ci leży na sercu. Przede mną nic nie
ukryjesz. –uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Brakowało mi tej matczynej
bliskości.
-Ale mamo to naprawdę nic poważnego. –powiedziałam, a na moim
policzku pojawiła się pojedyncza łza.
-Chodzi jakiegoś
chłopaka? Ktoś zrobił ci krzywdę? –zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Mamo obiecuję, że wyjaśnię ci wszystko po kolacji-
powiedziałam jej i wytarłam twarz.
-Asia pamiętaj jedno, zawsze podążaj za głosem serca.-
doradziła mi moja rodzicielka i razem poszłyśmy do jadalni, gdzie znajdowali
się już wszyscy goście.
Razem z mamą weszłam do jadalni gdzie wszyscy zaproszeni
goście już siedzieli przy stole śmiejąc się i rozmawiając. Krzysiek chyba już
się zaaklimatyzował w mojej rodzinie, bo zauważyłam jak świetnie się dogaduje z
moim kuzynem Tomkiem. Siadłam koło nich i przysłuchiwałam się rozmowie z
uśmiechem.
Najpierw mój dziadek odczytał fragmenty Biblii, następnie
odmówiliśmy modlitwę i następnie wszyscy dzieliliśmy się opłatkiem. O dziwo
wszyscy członkowie mojej rodziny przyjęli Krzyśka bardzo ciepło.
Świąteczne życzenia złożyłam już chyba prawie wszystkim,
właśnie prawie. Zauważyłam Krzyśka podążającego w moją stronę z lekkim
uśmiechem na twarzy. Serce podpowiadało mi idź, a rozum jakby rozkazywał mi
stać w bezruchu. Lecz w głowie wciąż miałam głos mojej mamy i to jedno zdanie:
„Zawsze podążaj za
głosem serca”
-Mamo dziękuję ci za tę jakże cenną radę. –powiedziałam cicho
do siebie i z lekkim niedowierzaniem pokręciłam głową. Po krótkiej chwili
stałam z Krzyśkiem twarzą w twarz, uśmiechnęłam się do niego, on również nie
był mi dłużny. Po wymianie uśmiechów przełamaliśmy się opłatkiem.
-Życzę ci mnóstwo szczęścia w życiu, a przede wszystkim kogoś
odpowiedniego z kim ułożysz sobie życie. –to co mówił wydawało mi się szczere.
Postanowiłam jedno, koniec tych cyrków, mam już serdecznie
dość tego ukrywania uczuć. Pierwszy raz od dawna posłuchałam mojej mamy i
zdecydowałam się być może na najważniejszą rzecz w moim życiu.
-Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego. –wydałam z siebie
ledwo słyszalne zdanie. – Powiem ci teraz prawdę i tylko prawdę, Krzysiek ja
cię kocham. Mam już dość tego milczenia. To jest ode mnie silniejsze i dłużej
nie mogę już tego w sobie ukrywać. I jeszcze jedno tym odpowiednim kimś z kim
chcę ułożyć sobie życie jesteś ty. –powiedziałam mu to z czym ukrywałam się od
jakiegoś czasu, zauważałam, że jego smutne oczy odżyły, a na usta wkradł się
promienny uśmiech.
-Asia, nawet nie wiesz jak mi ulżyło. –powiedział i
delikatnie musnął moje usta. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego błękitne oczy,
w których zagościła radość i wyczekiwana miłość. W końcu od dłuższego czasu
czułam, że może nam się udać, ze nareszcie możemy być szczęśliwie zakochani.
________________________________________________________________________________
No hej! :)
Starałam się to napisać jak najlepiej :D, ale chyba mi nie wyszło :P
Jak wam mijają wakacje? Bo moje upływają mi jak na razie na oglądaniu meczów i pobycie u babci, z którego wróciłam w niedzielę :) A co do meczów, to nie mogę się doczekać jutrzejszego z Bułgarią, który mam nadzieję( ba!!! ja to wiem) wygramy !!! :)
Czytasz=komentujesz, zajmie ci to naprawdę niewiele czasu, a mnie ogromnie to zmotywuje :)
Pozdrawiam ;** trzymajcie się i do następnego :D
a i z góry przepraszam za błędy, które mogły się tu pojawić :)