Długo zastanawiałam się nad tym co wczoraj powiedziałam
chłopakom. W nocy prawie nie spałam , sama już nie wiem co mam robić. Wybaczyć
mu? Czy nie? Jeszcze trochę i zwariuję. Wstałam po godzinie piątej i nie mogłam
znaleźć sobie miejsca. Postanowiłam pobiegać jak za starych dobrych czasów.
Ubrałam się w mój dres, w uszy włożyłam słuchawki, a telefon wylądował w
kieszenie mojej bluzy. Nasz hotel znajdował się w pobliżu parku, do którego
postanowiłam się ,,przebiec’’. Wychodząc z hotelu uderzył we mnie powiew
zimnego powietrza. Biegłam przed siebie, a w uszach po raz kolejny od dłuższego
czasu rozbrzmiała piosenka Grubsona.
Oddychając ,,świeżym’’ warszawskim powietrzem w końcu zebrałam swoje myśli i
mniej więcej wiedziałam co mam dalej robić ze swoim życiem. Postanowiłam mu
wybaczyć, ale na razie nie mam zamiaru do niego wracać. Po około godzinnym
joggingu wróciłam do naszego tymczasowego miejsca pobytu. Wróciłam do pokoju
przebrałam się i odświeżyłam, a że wybiła już godzina ósma poszłam na stołówkę.
-Witam panów!- krzyknęłam wesoło w kierunku bełchatowskiej
drużyny.
-Cześć. –odpowiedzieli ospale.
-A wy co tacy przymuleni? –zapytałam ich i przysiadłam się do stolika, w którego skład wchodzili :
Winiar, Szampon, Kłos i Pławski.
-My ?-zapytał Michał.
-Nie moja babcia. –odpowiedziałam mu.
-Nie wyspaliśmy się.-powiedział mi Karol.
-To co wy robiliście w nocy? –zapytałam uśmiechając się.
-Graliśmy w karty, a co mieliśmy niby robić? –zapytał
Winiarski.
-No nie wiem… spać i zbierać siły na mecz z Politechniką? –zapytałam
ich.
-Oj tam, oj tam. –powiedział Mariusz.
-Nie oj tamuj mi tutaj tylko jeść to śniadanie, bo jak
później będziecie stękać, że coś Was boli to ja zrobię Wam taki masaż, że
popamiętacie mnie do końca życia.-mówiłam i jednocześnie groziłam im palcem.
-Mamy się bać?- spytał Winiar.
-Nie skakać z radości pod sam sufit. –odpowiedziałam mu, a
następnie zabrałam się za konsumowanie moich jakże przesmacznych kanapek.
Po zakończeniu śniadania chłopcy mieli dwie godziny przerwy,
a następnie udali się na halę na poranny półtora godzinny trening. Na treningu chłopakom wszystko szło doskonale,
począwszy od przyjęcia, a kończąc na zagrywce. Po treningu chwila przerwy i siłownia . Od
godziny 14 chłopcy mieli wolne . No w zasadzie to nie za bardzo, bo teraz do
akcji wkraczają fizjoterapeuci (czytaj ja i pan Tomek) Mi na pierwszy ogień
przypadł Winiar, który od razu zaczął mnie wypytywać o Krzyśka. Ja po prostu
wykonywałam swoją pracę i próbowałam go ignorować, ale jakoś mi się to nie
udało. Dla świętego spokoju powiedziałam mu, że w najbliższym czasie z nim
porozmawiam na co on zaczął cieszyć się jak dziecko i wybiegł gabinetu.
-Następny! –krzyknął wybiegając i puścił mi oczko.
Po upływie kilku sekund w progu drzwi ujrzałam postać Krzyśka
w samych spodenkach. Nie wiem im nie jest zimno?!
-Hej . –powiedział i uśmiechnął się do mnie, a następnie
ułożył się na kozetce.
Wiem miałam z nim porozmawiać, ale jakoś nie mogę. Coś w
środku mi na to nie pozwala. Jestem taka głupia, że nawet się z nim nie
przywitałam, tylko się do niego uśmiechnęłam.
-Asia nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? –zapytał.
-Uważam. –odpowiedział mu masując jego plecy.
-To dlaczego nic nie mówisz?- zapytał.
-Przecież mówię.
-Ał. –syknął przez zęby.
-Przepraszam, zamyśliłam się. –odpowiedziałam mu.
-Nie szkodzi. Zasłużyłem sobie. –odpowiedział wstając.
-Siadaj jeszcze nie skończyłam. – rozkazałam mu na co on
tylko na mnie spojrzał i posłusznie wykonał polecenie. Kolejną czynnością,
którą wykonałam był masaż nóg. Po zakończeniu ,,zabiegu’’ przełamałam się.
-Wybaczam. –powiedziałam najciszej jak potrafiłam. Krzysiek
natychmiast się odwrócił i podszedł do mnie.
-Naprawdę? –zapytał.
-Tak chcę zacząć wszystko od nowa, wszystko. –powtórzyłam.
-Zgodzę się na wszystko, byleby tylko dalej z tobą być.
–zaczął się do mnie zbliżać, najwidoczniej miał zamiar mnie pocałować, ale ja
zrobiłam szybki unik.
-Halo! Proszę pana, my to się chyba jeszcze nie znamy?
–powiedziałam i uniosłam jedną brew do góry.
-Ale, że w takim sensie od nowa?
-Asia jestem. –wyciągnęłam dłoń przed siebie.
-Krzysiek.-odpowiedział i uścisnął moją dłoń.
O godzinie 18.00 wszyscy zwarci i gotowi czekali pod hotelem.
No właśnie czekali, bo jak zawsze ktoś musiał się spóźnić. No, a któż tu się
inny mógł spóźnić jak nie nasz Mariuszek. Spod hotelu wyjechaliśmy z pięciominutowym
opóźnieniem.
_______________________________________________________________________________
Witam Was po długiej przerwie ! Wiem, że trochę późno , ale chciałabym wam jeszcze złożyć najlepsze życzenia z okazji świąt !
Ten rozdział to jedna wielka porażka, krótki i kompletnie bez sensu. W najbliższym czasie mam zamiar się poprawić, OBIECUJĘ !
no po długiej ;) Dobrze, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńhttp://walcze-bo-warto.blogspot.com/ zapraszam do siebie :)
Asia podjęła chyba najmądrzejszą decyzję ze wszystkich możliwych. Ani nie będzie musiała się jakoś super męczyć, ani nie będzie żałować, że nie wybaczyła chłopakowi. Taki układ jest zdecydowanie najkorzystniejszy. :)
OdpowiedzUsuńAsia to było chyba najkorzystniejsze rozwiązanie :)))Nie mogę doczekać się kolejnego wpisu o którym możesz mnie informować :) Tymczasem zapraszam do siebie :)) Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :3 http://4volleyball44.blogspot.com/ http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!! :))